Skip to main content
Bez kategorii

Inny wymiar Europejskiej Stolicy Kultury 2029 – rozmowa Marcina Skrzypka z współautorami aplikacji Lublin ESK 2029

By 01/08/2024No Comments

Pracownicy Centrum Kultury w Lublinie udzielili wywiadu jednemu ze współautorów aplikacji Lublin ESK 2016 z lat 2010–2011 – Marcinowi Skrzypkowi z Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”. Rozmowa dla czasopisma KULTURA ENTER dotyczyła udziału Lublina w konkursie na Europejską Stolicę Kultury 2029. Przytaczamy jej fragmenty.

Marcin Skrzypek: Często udzielacie takich wywiadów?

Rafał „Koza” Koziński (Dyrektor Centrum Kultury): To jest nasz drugi wywiad o ESK 2029. Wcześniej przyszedł do nas tylko „Jawny Lublin”, tuż po wejściu na krótka listę.

Co tak słabo?

Paweł Passini: W tej edycji ESK jest inna sytuacja niż poprzednio, więc my też jako zespół piszący aplikację funkcjonujemy inaczej. Na przykład nie wolno nam się zbliżać do ekspertów oceniających aplikację. Musimy wręcz fizycznie unikać nawet przypadkowych spotkań z nimi. Reklama, public relations – to jest zadanie miasta, nie nasze.

Czyli trochę się pozmieniało od poprzedniego razu.

R.K.: I od tego powinniśmy zacząć. Wiele polskich miast w ogóle świadomie zrezygnowało z ESK 2029, bo nie chciało wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. Poza tym była pandemia, kryzys, potem wojna. Ludzie uważali, że to nie jest dobry czas na wyścigi, kto zrobi większą imprezę. Początkowo ja też miałem takie podejście, ale po spotkaniu w ministerstwie doczytałem, że zmieniły się zasady i kryteria tego konkursu. Już nie chodzi o „festiwal festiwali”. Ustalono nowe regulacje i zasady, w które naprawdę trzeba było się wczytać. Okazało się, że teraz chodzi o proces, a nie o mega event. To jest proces o problemach. ESK ma rozwiązywać problemy miejskie, jednocześnie nadając temu ton europejski.

Czy to dlatego zamiast skrótu ESK, pojawił się na banerach skrót ECoC 2029 – od angielskiej nazwy European Capital of Culture? Próba odcięcia się od przeszłości?

R.K.: Nie, ten skrót jest używany równolegle do ESK 2029 na niektórych reklamach ze względu na turystów i zagranicznych studentów.

P.P.: Poza tym taka jest oryginalna nazwa tego konkursu, którą stosujemy w trosce o lepszą rozpoznawalność jego europejskiego wymiaru.

R.K.: I również dlatego z premedytacją dołożyliśmy do naszego logo ESK gwiazdki, żeby było jasne, że chodzi o Europę. Teraz mamy trzy w jednym: logo miasta, ESK i flagę Unii Europejskiej. Bo wbrew pozorom w Lublinie też cały czas potrzebujemy się europeizować.
W poprzednich latach były z tym problemy. Miasta dostawały tytuł ESK, ale potem Komisja Europejska i Parlament nie miały już wpływu na to, jak wydarzenia w ramach ESK były przedstawiane mieszkańcom. Dlatego w raportach, zaleceniach i przewodnikach dotyczących ESK pojawił się formalny wymóg, żeby jednoznacznie wskazywać, że jest to projekt Unii Europejskiej.

Powtarza się sytuacja z początku wieku, kiedy wszystko musiało mieć przedrostek „euro” albo być oznaczone gwiazdkami. Myślałem, że jesteśmy już wystarczająco zeuropeizowani…

P.P: Ciągle żyjemy w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Przecież przez ostatnie osiem lat współpraca zagraniczna w naszym kraju była na cenzurowanym i zresztą cały czas, na przykład we wnioskach ministerialnych, nie docenia się budowania zagranicznych kontaktów. Nasz region jest pod tym względem białą plamą. Mamy już całkiem niezłe kontakty na linii Północ–Południe, ale na Zachodzie tylko pojedynczych partnerów. Kraje starej Unii mają inną politykę kulturalną i dlatego są dobrze oceniane pod względem współpracy międzynarodowej. Przygotowują aplikacje ESK na tych samych „silnikach”, na których od lat składają aplikacje do swoich ministerstw.

Miłosz Zieliński: A kraje nowej Unii zawsze miały z tym problem, dlatego co najmniej od pięciu edycji ESK powtarza się im, żeby się europeizowały i sieciowały.

Słyszy się narzekania, że tego seciowania brakuje w samym Lublinie.

R.K.: Mamy takie poczucie, że tworząc obraz miasta do aplikacji, żeby on rzeczywiście był spójny i reprezentatywny, musimy komunikować się z określoną grupą ludzi, a nie rozmawiać ze wszystkimi przez media. Zaprosiliśmy wszystkich mieszkańców do składania pomysłów i dzielenia się marzeniami. Zebraliśmy ich 3000. Dla środowiska kultury były dwa nabory, na które wpłynęło 500 projektów.

 

Wywiad ukazał się w 110 numerze Kultury Enter 2024/03. Pełna rozmowa dostępna jest tutaj.